SPRAWA KSIĘDZA GIRSTUNA - LUDZKA PODŁOŚĆ NIE MA GRANIC…

Ostatnimi czasy wielu z nas zostało głęboko poruszonych “rewelacjami” o rzekomej współpracy naszego byłego Ks. Proboszcza Stefana Girstuna ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Ktoś może się zdziwić, dlaczego w tym miejscu - tu na naszej stronce - zabieramy na ten temat głos. Ale jest to nasz obowiązek wdzięczności. A to dlatego, że nasza Schola początek swej działalności zawdzięcza dwóm Postaciom - osobie ś.p. Artura Górskiego oraz właśnie życzliwości i wielkiemu sercu Ks. Stefana Girstuna.
Znaliśmy go (mówię o tych już “zupełnie dorosłych” członkach naszej Scholi, którzy wówczas z Arturem zaczynali, o naszych Rodzicach, i tych którzy go pamiętają) bardzo dobrze. Wiemy, ilu ludziom bezinteresownie pomagał, jak wspaniale realizował swoje człowieczeństwo i kapłaństwo. Ale niewielu chyba wie, że to także dzięki właśnie jego “konspiracyjnej” - prosolidarnościowej i patriotyczno-wolnościowej działalności - N.S.Z.Z. Solidarność w naszym Regionie mogła przetrwać najtrudniejsze czasy Stanu Wojennego i okres represji po Stanie Wojennym; dość przypomnieć choćby jeden szczegół z tamtej przebogatej historii - na przykład to, że wieża naszego kościoła była tajną kryjówką oraz składem nielegalnej w PRL-u “bibuły” i siedzibą konspiracyjnej solidarnościowej drukarni…
Jak można bezkarnie oskarżać tak podle kogoś, który nie dbając o swój czas, fundusze a często i własne zdrowie, tak wielkie zasługi położył sprawie odzyskania prawdziwej wolności przez umiłowaną Ojczyznę i godności każdego człowieka…
Ksiądz Girstun był wielokrotnie nachodzony przez funkcjonariuszy SB. Wiedział o tym, i nie ukrywał tego - podobnie jak każdy z ówczesnych Proboszczów, i większość księży naszej Archidiecezji. Takie były czasy - z pewnością więc ma faktycznie dokumenty na swój temat założone przez struktury S.B. Ale oskarżanie go o celowe i dokonywane dla celów otrzymania korzyści majątkowych donoszenie na kogokolwiek i szkodzenie Kościołowi i ludziom, to skandal i łotrostwo. Nie ma innych określeń na tą “niefrasobliwość” i niegodziwość pewnego “doktora” z IPN! (a propos - niejaki Joseph Goebbels też miał tytuł doktora…).
Ks. Stefan Girstun jest już u Pana. Z pewnością, jak czynił to przez 38 lat posługi w konfesjonale z tyłu naszej świątyni, tak i teraz odpuszcza w Imię Boże tym, którzy tak niesprawiedliwie szargają jego dobre imię (- i to bez żadnej możliwości obrony, nieprawdaż?)… Ale naszym moralnym obowiązkiem jest zaświadczyć o dobroci, której przez tyle lat od niego zaznaliśmy, i zaprotestować przeciwko szkalowaniu - wyrwanymi z kontekstu historycznymi kłamstwami - Jego dobrej pamięci…
Dzięki naszemu obecnemu Ks. Proboszczowi Ryszardowi Puciłowskiemu, mamy w naszym kościele piękne epitafium Ks. Stefana. To bardzo zacna i cenna inicjatywa, za którą wszyscy starsi parafianie, którzy ks. Girstuna pamiętają, są niewątpliwie Ks. Ryszardowi wdzięczni… Kiedy więc będziemy w naszej parafialnej świątyni, skierujmy tam swe kroki - i pamiętajmy we wdzięcznej modlitwie o tych wszystkich dobrych sprawach, które dzięki Jego posłudze i nam przypadły w udziale. Wielu bowiem ma mu za co dziękować - wśród nich jesteśmy także i my - “Boże Echo”… I nie dajmy się zwieść ludzkiej głupocie i niegodziwości…
Ks. Proboszcz Stefan Girstun wśród nas - 7.06.2004 - w czasie "Koncertu Wdzięczności" zorganizowanego ku uczczeniu 50 rocznicy Jego święceń kapłańskich, i 15-lecia istnienia naszej Scholi... Pamiętamy i DZIĘKUJEMY...

Lubie to!

Komentarze są zamknięte.